czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 1

Oparłam głowę o zimną szybę samochodu, wsłuchując się w stukot małych kropelek deszczu. Mimo faktu, że padało na zewnątrz było niezwykle ciepło a panująca pogoda poprawiała mi humor. Uwielbiałam wilgotne powietrze, ono poprawiało mi samopoczucie, nie wiem dlaczego, po prostu.
Bardzo chciałam iść teraz piechotką z rozpuszczonymi włosami i parasolką nad głową, albo nawet i bez niej. Poczuć się wolną i szczęśliwą i jestem pewna, że taki krótki spacer pomógłby mi choć troszkę.
Wezbrałam powietrza czując jak Malik położył rękę na mojej, która spoczywała bezwładnie na kolanie.
-Nie złość się na mnie, ale dobrze wiesz, że martwię się o Ciebie.-usłyszałam jego delikatny głos a cała złość a raczej rozgoryczenie wyparowało z mojego ciała. Nie potrafiłam gniewać się na kogoś kto poświęca tyle czasu mojej bezwartościowej osobie. Zayn był jak starszy brat, był jak wszystko czego było mi trzeba spakowane w jedną całość.
-Nie złoszczę się na Ciebie, jestem jedynie zmęczona.-uśmiechnęłam się smętnie, nadal patrząc w okno. To było niewiarygodne, żeby atmosfera z niezręcznej zmieniła się na jeszcze bardziej niezręczną.
Podróż nie trwała długo, ponieważ chwilę później Mulat parkował swój samochód na szkolnym parkingu i otworzył mi drzwi, kulturalnie podając mi dłoń. Jak prawdziwa dama skinęłam w podziękowaniu głową i pochwyciłam jego dłoń. Reszta potoczyła się spontanicznie, podziękowałam chłopakowi przytulając go, powiedziałam, że wrócę sama jednak Malik stwierdził,że "Po Moim trupie Ana!" i tyle było naszej rozmowy. To było dość śmieszne, bo jego troska w końcu spowoduje, że zostanie stałym zgorzkniałym kawalerem.
Większość z Was zastanawia się, kim jest Zayn Malik, Zayn jest moim dorosłym aniołem, który zawsze jest. Nie ważne co robię i gdzie jestem ale zawsze czuję jego obecność. Wiem, że to dziwne i nieodpowiednie, jednak tak jest. Zawsze, kiedy dzieje się coś złego a ja pomyślę o nim, wszystko nagle znika a zostają rzeczy dobre. Wiem jak to brzmi i wiem, że ja brzmię jak wariatka, jednak czasem czuję, jakby Zayn miał jakieś mocne albo jakby był moim indywidualnym obrońcom, aniołem stróżem. A wracając myślami do rzeczywistości Zayn jest starszy ode mnie o 4 lata. Doskonale pamiętam to jak w wieku dziesięciu lat, przyszedł do mnie. To było dziwne, że rodzice zostawili mnie z czternastolatkiem, ale jeszcze dziwniejsze jest to, że chłopak w ogóle w moich oczach się nie zmienił. Czy może ja po prostu nie pamiętam jak wyglądał? Od tamtego momentu, jest dla mnie jak brat i kocham go jak brata, jego osoba, wiele dla mnie znaczy. Pamiętam jakby to było wczoraj, Zayn przekroczył próg naszego domu a tata momentalnie spojrzał na mnie smutny, jakbym miała widzieć go ostatni raz. Uśmiechnęłam się wtedy do niego pocieszająco i przytuliłam. Podniosłam głowę w górę a tata zaczął płakać.

                                                    ~~retrospekcja~~
-Dlaczego płaczesz tatusiu?-dziewczyna spojrzała na Ojca przerażona, zawsze, kiedy któreś z rodziców płakało obwiniała o to siebie, myślała, że to ona coś powiedziała, zrobiła źle.
Jej duże kasztanowe oczy nadal były wpatrzone w jego osobę. Ojciec patrzył na dziewczynkę jak na skarb, jego mały aniołek.
Mężczyzna przykucnął przy małej dziewczynce i ucałował jej oba policzki, później czoło, następnie nosek a na sam koniec cmoknął ją w usta.
-Tatusiu to łaskoczę.-dziewczynka zaśmiała się, owijając swoje rączki wokoło szyi Ojca. Nie była świadoma tego co miało się stać.
-Popatrz na mnie mój aniołku.-wybełkotał Ojciec przez łzy. Dziewczyna posłusznie podniołsa na niego wzrok.
-Tatuś z mamusią musi wyjechać. Jednak Ty zostaniesz z tym chłopakiem.-dziewczynka automatycznie spojrzała w, kierunku bruneta, który wraz z matką dziewczynki cały czas przyglądał się zaistniałej sytuacji.
-Chce jechać z Wami!-tupnęła nóżką na co pan Knowles jedynie zarechotał.
-Obiecuję Ci, że spotkamy się szybciej niż Ci się to wydaje.-kolejna strumyczek łez zaczął sunąć po polikach mężczyzny.
-Nie płacz tatusiu, zostanę tu, a Ty wrócisz niedługo i pobawimy się jak kiedyś.-dziewczynka nieświadoma sytuacji starła łzy z policzków taty.
-Będziesz dzielną?-zapytał, jednak tym razem promień dumy zaistniał w jego oczach.
-Tak jak Ty.-odparła, tuląc się do o wiele większego mężczyzny. Dłuższą chwilę tkwili w niedźwiedzim uścisku, po czym Ojciec odsunął od siebie swoją córkę.
-Mam coś dla Ciebie księżniczko.-wypowiedział, po czym wyciągnął z kieszeni spodni piękny i mieniący się na fioletowo łańcuszek. Delikatnie zapiął go córce na szyi po czym spojrzał na nią, jakby widział coś nieziemskiego, coś wyjątkowego i silnego,
jeszcze bardziej od niego. Był dumny z tego, że dziewczynka
nigdy się nie poddawała. To było strasznie, że mała królewna 
nie zdawała sobie sprawy, że żegnają się na bardzo długi okres czasu a nie wiadomo czy nie śmiertelnie wieczny.
-Kochanie musisz mi obiecać, że nie ważne co się będzie dziać, nigdy nie zdejmiesz tego łańcuszka.-spojrzał na nierozumiejącą nic dziewczynkę.
-Ten łańcuszek posiada wielką moc, kochanie i jeśli tylko będzie się działo coś złego lub będziesz smutna pomyśl o mnie.-puścił do niej oko całując w czoło.
- I co wtedy?
-I wtedy będzie już wszystko dobrze.-uśmiechnął się smutnie wstając z klęczków- Kocham Cię mój aniołku. -wyszeptał ścierając nowe łzy formujące się na policzkach.
-Nie chce, żebyś szedł tatusiu!-dziewczynka zaczynała rozumieć, że Ojciec odchodzi.- Będę już grzeczna, nie będę się obrażać, będę pomagać mamusi, tylko proszę nie idź! -krzyczała chwytając się kurtki Ojca. Mężczyzna czuł się jakby ktoś wbił mu ogromny szpikulec w serce, nie mógł wybaczyć sobie tego, że zostawia córkę.
-Chce być dzielna tatusiu ale z Tobą! Proszę nie zostawiaj mnie!-dziewczyna krzyczała, jednak Ojciec zdążył wyjść z domu. Mocne objęcie chwyciło ciało dziewczyny, która dławiła się łzami, nie zdając sobie w pełni sprawy, że posiada coś czego pragną miliony.

                                                ~~koniec retrospekcji~~

 
Przerażona tym jak bardzo pamiętam tamtą sytuację, chwyciłam za łańcuszek, który od sześciu lat wisi na mojej szyi i ani na chwilę nie został zdjęty. Zamknęłam oczy i przygryzłam wargę, czując jak łzy suną po moim policzku. Czym prędzej je starałam po czym po raz ostatni raz odwróciłam głowę przez ramię i pomachałam odjeżdżającemu Zayn'owi. Kiedy z powrotem odwróciłam wzrok w stronę drzwi szkolnych, widziałam te wszystkie spojrzenia w moją stronę. Niekiedy lubiłam być w centrum uwagi, jednak te spojrzenia były pełne pogardy odnośnie mojej osoby. Byłam przygnębiona i zła, ponieważ nic nie zrobiłam  tym ludziom. Nikt tu obecny nie wie o mnie nic, nikt nie zna chociaż cząstki tej prawdziwej historii. Wszyscy wierzą w plotki, wszyscy prócz Eleanor. Co prawda dziewczyna była starsza o pięć lat, jednak kochałam ją. Była jedną z nielicznych osób, które wiedziały o mnie wszystko a mimo to nadal ze mną są.
Jak na zawołanie zobaczyłam wychodzącą z budynku szkolnego dziewczynę z kasztanowymi włosami. Pomachałam do niej i przyśpieszyłam kroku w czym zawtórowała mi przyjaciółka.
-Ana!-momentalnie wylądowałam w jej uścisku. Matko ta dziewczyna była taka drobna ale uścisk jakim dysponowała potrafiłby zgnieść nie jednego faceta.
-Też miło mi Cię widzieć El-zaśmiałam się cicho ściskając ją. Kiedy w końcu nasz niedźwiedzi uścisk się skończył, do dzwonka przegadałyśmy wszystkie możliwe tematy. Na pożegnanie uściskałam dziewczynę i pocałowałam w policzek, z faktu tego, że nie będę jej dzisiaj widzieć.
Jeszcze chwilę poczekałam pod klasą na nauczyciela a następnie usiadłam w ławce jak zawsze sama. Rozpakowałam zeszyt i książkę a później zostało mi wpatrywać się tępo w tablice. Mój wzrok od czasu do czasu wędrował po klasie, widziałam tyle różnych ludzi, którzy nie mają do siebie ani krzty szacunku. Widziałam jak wymalowane paniusie  wraz z szkolnym tyranem Jamese'm tłuką okulary jednemu z najmądrzejszych osób jakie znam, a ja nie miałam odwagi mu pomóc, chociaż on nie raz pomagał mnie. Czułam się winna, bo nie podeszłam, bo nie odezwałam się. Tyle razy myślałam nad tym co powiem, kiedy będą krzywdzić mnie, kiedy będą krzywdzić innych, a zawsze, kiedy widzę sytuację torturowania innych milknę. To jest męczące być swoim własnym niewolnikiem. Wiem, że mogę się odezwać, jednak boję się, że oni zaczną jeszcze bardziej dokuczać mi, a ja już nie mam siły udawać przed Zayn'em, że wszystko jest dobrze, kiedy prawda jest odwrotna.
-Proszę wszystkich o zajęcie swoich miejsc!-szorstki głos pana od historii zmusił, każdego nawet tego najbardziej zepsutego Jamsa o to, aby usiąść spokojnie. Spojrzałam na wyłysiałego nauczyciela z lekką pogardą. Kiedy pan Packed zauważył, że wszyscy siedzą i są cicho zaczął mówić.
-Pamiętacie, jak mówiłem Wam o tym, że przyjadą do nas a raczej przyjedzie do nas pewien uczeń, który studiuje historię na jednym z najlepszych uniwersytetów.-facet zaczął rozglądać się po klasie jakby coś zgubił.- Będzie miał jeden tydzień na to, aby pobawić się w nauczyciela. Z tego co Was nauczy będziecie mieć sprawdzian.-skwitował po czym usiadł i otworzył dziennik. Sprawdzanie obecności i kilka osób do pytania. Miałam ochotę skakać z radości, ponieważ tym razem to nie byłam ja, może ten dzień nie jest aż tak skurwiony?
Chwilę później zadzwonił wyczekiwany przeze mnie dzwonek, zadowolona automatycznie skierowałam się w stronę szatni. Już miałam otwierać swoją szafkę, kiedy usłyszałam ciche wołanie o pomoc a później trzask i dwa plaski pod rząd. Bałam się odezwać, ale wiedziałam, że ten którego biją długo nie wytrzyma a jeśli ja dostanę, będę satysfakcjonowała się tym, że pomogłam.
Trzęsąca się, wyszłam zza rogu, po to aby zobaczyć Jamsa, który z dość dużą siłą okłada pięściami chłopaka z klasy o imieniu Cory. Cory nie był zły, raczej starał się unikać wszelkich kłopotów, jednak James, nie odpuści okazji do popisania się swoją głupotą.
Wezbrałam powietrza do płuc i "Raz kozi śmierć!"
-Zostaw go!-krzyknęłam splatając palce u rąk. Byłam zdziwiona tym, że jakikolwiek dźwięk wydostał się z moich ust.
Blondyn odwrócił się w moją stronę puszczając prawie, że nieprzytomnego Core'go. Byłam wściekła! Jak można pałać aż taką wielką nienawiścią do drugiego człowieka, a co więcej jak można skrzywdzić kogoś tak niewinnego jak Cory!
-Co? Mówiłaś do mnie?!-syknął wycierając kropelki krwi z nosa nieprzytomnego bruneta o spodnie. Wiedziałam, że jeśli okażę choć krztę strachu chłopak mnie zniszczy, i najśmieszniejsze jest to, że Zayn by mnie zabił a później Jamsa gdyby mnie tknął. Dlaczego mnie? Oh miałam tyle wykładów o tym, żebym się nie wtrącała czy też o tym, że jeśli ktoś chciałby mnie uderzyć mam uciekać.
Możesz być dumny Zayn'nie!
-Tak i powtórzę to jeszcze raz. Zostaw go i idź do domu James!-podniosłam lekko głos czując się coraz bardziej pewnie. Chłopak jedynie się głupio zaśmiał, jednak znikł z szatni. Odprowadziłam go wzrokiem, po czym zwróciłam się w stronę, gdzie leżał Cory.
Z lekka przerażona wyszłam ze szkoły, i od razu skierowałam się w kierunku parkingu, gdzie powinien czekać Malik, właśnie powinien ale tego nie robi! Nie robiąc zamieszania usiadłam na krawężniku i czekałam.
Po piętnastu minutach nieobecności Zayn'a miałam już wyjmować telefon i zadzwonić, jednak coś a raczej ktoś przykuł moją uwagę.
Po drugiej stronie ulicy stał chłopak, ubrany cały na czarno i nie zainteresowałby mnie ten fakt, gdyby nie to, że gdy spojrzał na mnie zobaczyłam te zielone oczy, które gdzieś już widziałam. Byłam pewna, że je znam, jednak nie jestem sobie w stanie przypomnieć skąd.

~~*~~
Zacznę od tego, że chce podziękować za dziesięć komentarzy i dziewięć osób obserwujących bloga! :D
Jestem wniebowzięta i bardzo Wam dziękuję.
Cóż co do rozdziałów, na razie akcja będzie rozgrywać się powoli  i tak abyście mogli sami wczuć się w ten rytm. Sama nie lubię, kiedy w blogach, które czytam wszystko jest za szybko, więc tu zwolnimy tempo.
Rozdział za rozdziałem, również będziecie się dowiadywać coraz więcej o zielonookim chłopaku ze snu Anabel. Oczywiście postacie Zayn'a, Eleanor i rodziców Any będą bardzo dobrze opisane, ponieważ odgrywają tutaj również dużą rolę ;p Mogę Wam jedynie powiedzieć, że postaram się Was nie zawieść.
Proszę również o komentarze pod tym rozdziałem i jeszcze raz dziękuuuuję! xx

6 komentarzy:

  1. Jejciu! To jest takie shvsdnsh *,* Mogę się założyć, że ten z zielonymi oczami to Harry :DD Ale pewności nie mam XD :D Świetnie piszesz! <3 Z racji tego, że to pierwszy komentarz, chciałabym bardzo podziękować za uwagę! Czekałam na to tyle dni... POZDRAWIAM RODZICÓW I ZNAJOMYCH! ;P I AUTORKĘ TEGO BLOGA! ;3 x

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogłam się doczekać, kiedy dodasz 1-szy rozdział :) To jest niesamowite, takie wciągające :) Masz wielki talent, którego na prawdę Ci zazdroszczę :) Z niecierpliwością czekam na następną część :) Pozdrawiam i życzę weny ! :**

    http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest na prawdę świetny * , *
    Tak mnie wciagnął, masakra * o * Zapraszam na moje: www.story-of-my-life-onedir3ction.blogspot.com i www.nevergiveupalexis.blogspot.com <3

    OdpowiedzUsuń
  4. u la la !!!
    cudwony :*
    kurde,wciągneło mnie strasznie. czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Super *-*
    Nie mogę się doczekać następnego x

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne <33 *__* tylko błagam, zmień czcionkę, bo strasznie źle się czyta ;/ i czekam na next! ;33

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Szanella